piątek, 17 sierpnia 2012

MIDAS TOUCH - Presage of Disaster (1989)

Progresywny Thrash Metal z elementami speed metalu przypominający muzykę TOXIC, VIO- LENCE, czy też DEATHROW, ANTHRAX. To jest coś co mnie ostatnim czasem bardzo kręci i nie mogę się nadziwić, jak można efektywnie wymieszać te gatunki. Zespołem, który również grał progresywny Thrash Metal na wysokim poziomie był również szwedzki MIDAS TOUCH. Jest to oczywiście jedna z tych formacji, która nie jest aż tak znana słuchaczom muzyki metalowej, zespół który został założony w 1985 r , a po wydaniu w 1989 r. „Presage Of Disaster” się rozpadł, zostawiając po sobie ślad w postaci debiutanckiego albumu, który prezentuje muzykę nadzwyczaj ambitną i nie można mówić o prostym, agresywnym graniu do przodu oj nie. Szwedzi stawiają na tym albumie na pokręcone, wyszukane melodie, na urozmaicenie, które wyznacza progresywny charakter grania zespołu. Z kolei z Thrash Metalu przemycono zadziorność, dynamikę, ostry, nieco dziki charakter, ponadto surowe brzmienie, który nieco brudzi partie gitarowe. To wydawnictwo to coś więcej niż tylko dynamiczne, mocne metalowe granie, to album, który pobudza zmysły, przenosi słuchacza w nieco tajemniczy świat za pomocą niezwykłego klimatu jaki towarzyszy całej płycie, a także za sprawą specyficznych melodii, motywów, trzeba przyznać, że takie płyty to dzisiaj rzadkość. Słuchając tego co wygrywają dwaj gitarzyści, a mianowicie Sporrong i Gustavsson, to człowiek się zastanawia w jakim niby stopniu są oni amatorami? Ponieważ to co wygrywają jest nadzwyczaj genialne pod względem technicznym, jest urozmaicenie, bawią się oni różnymi motywami, co sprawia że nie ma nudy, cały czas się coś dzieje, a ta lekkość przechodzenia między różnymi melodiami jest jedną z głównych atrakcji muzyki MIDAS TOUCH. Patrik Wiren to kolejne nazwisko które należy przytoczyć tutaj. Jego wokal może nie wyróżnia się niczym specjalnym, bo w METALLICE czy też DESTRUCTION podobne można usłyszeć to jednak ma w sobie sporo charyzmy, a specyficzny styl śpiewania pasuje do całości.

Piękna, klimatyczna i miła dla oka okładka, ostre niczym brzytwa brzmienie i wrodzony talent muzyków to jedna strona medalu. Jednak to jeszcze nie oznacza genialnego materiału. W tym przypadku jednak jest inaczej i nie będę tutaj trzymał w napięciu, materiał jest perfekcyjny i nie znaleźć w tym aspekcie jakieś minusy graniczą z cudem. Klimat to jest coś co napędza ten album i go wyróżnia na tle innych podobnych. Sporo tutaj krótkich przerywników, wstawek typu „Arrival” „Reminiscence” to kawałki które urozmaicają materiał i budują nie zwykły klimat. Syntezatory i klimat w „Forcibly Incarcerated” jest genialny i potrafi przyprawić o gęsią skórę. Potem już mamy to wszystko co tygryski kochają najbardziej, a mianowicie ostre, agresywne granie, z tym wyjątkiem, że tutaj nie ma chaosu, grania na pałę, lecz ambitne thrash metalowe granie z progresywnym zacięciem, które przedkłada się na atrakcyjne melodię i strukturę kompozycji szwedów. Nie brakuje szybkich, dynamicznych i agresywnych kompozycji, czego dowodem jest „Sinking Censorship”, „ Sepulchral Epitaph”, czy też w końcu rozpędzony „Acessory Before the Fact” z imponującym wejściem partii basowej Patrika Sporronga. Zespół dostarcza słuchaczowi znacznie więcej od typowe agresywnego, dynamicznego thrash metalowego grania. Są utwory jak „When the Boot Comes Down” czy też „Subhumanity (A New Cycle)” które zbudowane są na stonowanym tempie, na rytmicznych partiach gitarowych, niezwykłym futurystycznym klimacie, no i na motywach,melodiach o progresywnym zacięciu, co sprawia że album nie skupia się na jednym aspekcie progresywnego thrash metalu i poza szybkimi, agresywnymi kompozycjami, zespół pokazuje swoje drugie oblicze, gdzie dominują wolniejsze fragmenty, pokręcone i oryginalnie brzmiące melodie. Nieco słabszy się wydaje „True Believers Inc.” który zostaje jakby nieco przypiłowany, zmniejszono tempo, ale i tak wypada bardzo dobrze za sprawą melodyjności i nieco progresywnego zacięcia. No nie można w żadnym wypadku zapomnieć o przebojowym „Terminal Breath”, który zawiera sporo ciekawych motywów, a zespół nie żałuje tutaj dynamiki, agresji, czy tez melodyjności.

Debiutancki album MIDAS TOUCH to krążek kierowany do poszukiwaczy ambitnego thrash metalu, poszukiwaczy emocji, pokręconych i wyszukanych melodii. Zwarty i dynamiczny materiał sprawia, że album w łatwy sposób zapada w pamięci. Szkoda, że zespół nie dorobił się bogatszej dyskografii. Jeśli kochacie TOXIC, VIO-LENCE,czy DEATHROW, to jest to coś dla was.

Ocena: 9.5/10

2 komentarze:

  1. Świetna płyta. Sporo recenzji w internecie (oczywiście sporo jak na tego kalibru kapelę) stwierdza że nuda, bez pomysłu, technika dla techniki itd. Tak mało znany zespół łatwo jest zbagatelizować i odstawić na półkę "przeciętny mało odkrywczy thrash" Niestety Presage of Disaster to płyta, którą trzeba przesłuchać co najmniej kilka razy żeby się spodobała. Ja miałem ku temu okazję bo nieco impulsywnie kupiłem oryginalnego winyla i siłą rzeczy ze trzy razy musiałem się lekko zmusić do przesłuchania aż za czwartym czy piątym odsłuchem doznałem olśnienia :) Świetna recenzja aczkolwiek ocena trochę na wyrost. Ja dałbym 8,5.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że recenzja się podobała:D Zgadzam się że płyta z każdym przesłuchaniem zyskuje i odkrywam różne detale,smaczki, jakich się nie słyszało na początku. Heh ja w przeciwieństwie do Ciebie nie potrzebowałem kilku podejść żeby doznać olśnienia. Album należy do grona moich ulubionych wydawnictw thrash metalowych. Szkoda tylko że zespół nie jest taki znany słuchaczom:/

      Usuń