sobota, 4 sierpnia 2012

EVIL SURVIVES - Powerkiller (2010)

Wytwórnia Heavy Artillery records powinna być kojarzona z zespołami, które starają się grać old schoolowy heavy metal, który opiera się na sprawdzonych patentach, które próbują zmierzyć się z latami 80, czyli złotym okresem dla heavy metalu. Ta wytwórnia jest stajnią dla takich kapel jak ENFORCER, SPEEL CASTER, VEKTOR czy też w końcu EVIL SURVIVES. Są to kapele które mieszają patenty charakterystyczne dla tradycyjnego heavy metalu, czy też NWOBHM i kanadyjska formacja EVIL SURVIVES nie jest tutaj wyjątkiem. Kapela która została założona w roku 2008 dorobiła się dwóch albumów i przedmiotem moich dzisiejszych rozważań będzie drugi album, a mianowicie „Powerkiller”. Inspiracje Kanadyjczyków są spore i słychać wpływy przede wszystkim IRON MAIDEN, JUDAS PRIEST, TYGER OF PAN TANG, TOKYO BLADE, DIAMOND HEAD, czy też BLACK SABBATH. Choć jest wtórny charakter to jednak ostre, rytmiczne partie gitarowe, przesiąknięte lekkością i melodyjnością, dynamiczna sekcja rytmiczna, gdzie jest odpowiednia moc i szybkość, chwytliwe melodie, silne kompozycje, które kształtują się na typowe przeboje, a także wokal wzorowany na latach 80 stawiający na śpiewaniem falsetem sprawiają że drugi album EVIL SURVIVES sprawia że duch tamtych lat wciąż trwa i sprawia że muzyka tamtych lat przetrwa i wciąż będzie na topie. Muzycy są mocnym argumentem, który przemawia za wysoką oceną. Wystarczy się wsłuchać w umiejętności wokalisty Karla Werkentina, który ma coś z maniery Bruce Dickinsona i Bona Scotta i jest to specyficzna mieszanka, z której warto zapamiętać, że Karl jest dobry w tym co robi. Niczym nie ustępują pozostali muzycy i to się przedkłada na znakomity i zaskakujący efekt końcowy. Zespół stawia na feeling lat 80 i nawet brzmienie zostaje jakby sprowadzone na ten poziom.

Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć co znajdziemy na tym albumie. Miks kapel wcześniej wspomnianych, z dużym naciskiem na lekkość, przebojowość, melodyjność i zakorzenienie w latach 80. Już przy dźwiękach otwierającego “Resist the Exorcism,” można wszystko łatwo rozszyfrować, gdyż od początku słychać fascynację latami 80 i słychać jak dużo zespół czerpie z tamtych lat. Ukłon w stronę IRON MAIDEN i NWOBHM jest nadzwyczaj słyszalny. Może to i wtórne, ale zagrane z zaangażowanie, z energią, z starannością i pomysłowością, a to sprawia że wyczekuje się reszty kompozycji. O tym, że zespół nie ma większych problemów z nagraniem przebojów świadczyć może choćby taki melodyjny „Creature Of Sin”, czy tez dynamiczny „Die Like Samurai” który nawiązuje do twórczości IRON MAIDEN z okresu Puala Di Anno. Stonowane tempo, mroczny klimat, nawiązanie do BLACK SABBATH to cechy rozbudowanego „Judas Priest Live” gdzie zespół ukazuje że można stworzyć 7 minutowy kolos o urozmaiconym charakterze, opartym na sprawdzonych i oklepanych motywach, ale wszystko mimo wtórnego charakteru jest zaskakujące dobrze brzmiące i zapadające w pamięci. Ci którzy lubią szybkie galopady firmowane marką IRON MAIDEN pokochają rozpędzony „Dragonslyer” . Żelazna dziewica znana była z instrumentalnych kawałków w tamtym czasie i “Ferraria Pueta” jest świetnym odsyłaczem do tamtych czasów, do tamtych albumów. Kunszt muzyków, pokazanie swoich umiejętności i wyszkolenia technicznego, które jest zabójczo dobre. Nawiązanie do IRON MAIDEN i wszystkich innych wcześniej wspomnianych kapel słychać w zamykającym 15 minutowym “The Descent into Hades,” gdzie zespół nie żałuje sporo melodii, pokręconych motywów i wszystkie jest przemyślane i trzymające w napięciu i co ważniejsze nie nudzi swoją rozbudowaną formą.

Fala młodych zespołów grających pod lata 80 zalewa rynki i takich zespołów jest coraz więcej z każdy rokiem, ale o EVIL SURVIVES jest spokojny. Drugi album mają już za sobą, a poziom jest wysoki, mimo nawet wtórnego charakteru. Ale sposób podania, melodyjność, przebojowy charakter albumu i technika muzyków sprawiają, że album trzyma wysoki poziom od początku do końca. „Powerkiller” to album który ukazuje że duch lat 80 nie zginął i co więcej sprawia że dalej jest na topie.

Ocena : 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz